Generał Koziej o kluczowej roli Polski. „To jedyna metoda, która może zatrzymać Rosjan”

Siły ukraińskie w obwodzie donieckim Źródło: PAP / EPA/24th Mechanized Brigade Misja pokojowa Ukraina leży w naszym najżywotniejszym interesie – podkreśla w cyklu „Wprost z rana” były szef BBN gen. Stanisław Koziej. Tłumaczy też, jaką rolę powinna odegrać w niej Polska i wskazuje alternatywne scenariusze. – Rosjanie prą i będą szli do przodu – ostrzega. Piotr Barejka, “Wprost”: Po rozmowach Amerykanów i Rosjan w Arabii Saudyjskiej niektóre światowe media piszą, że to sukces raczej tych drugich. Podpisuje się pan pod taką opinią? Gen. Stanisław Koziej: Myślę, że to przesadzone, natomiast zgodzę się, że wymowa medialna i wizerunkowa może być taka, że Rosjanie bardziej na tym skorzystali niż Amerykanie, ponieważ Rosja była do tej pory izolowana na arenie międzynarodowej, a teraz została im otworzona szeroka brama na świat. W tym sensie Rosja zyskała na tym więcej niż Stany Zjednoczone, ale jeżeli chodzi o meritum, to jeszcze nic się nie zadziało. Te rozmowy, moim zdaniem, miały jednak bardziej charakter techniczny niż merytoryczny. Chodziło raczej o omówienie sposobu, w jaki przedstawiciele USA i Rosji będą się kontaktować w dalszych stosunkach. Widzi pan szanse na to, że wkrótce coś konkretnego się zadzieje? W interesie Donalda Trumpa jest jak najszybsze przerwanie wojny, bez względu na to, jakim i czyim – Ukrainy, Rosji, czy Europy – kosztem będzie się to odbywało. To moim zdaniem dla Trumpa nie ma większego znaczenia, dla niego najważniejsze jest to, żeby rozejm został podpisany i przez jakiś czas trwał, najlepiej przez jego kadencję, co byłoby dla niego ogromnym sukcesem. Natomiast czy później będzie wznowienie wojny, czy nie, to dla niego jest już mniej istotne. Myślę, że te rozmowy dwustronne będą kontynuowane, ale ich efekt zależy od szeregu czynników. Ukraina jest oczywiście najgorętszym problemem, ale jest też kwestia zbrojeń rakietowych i nuklearnych, relacji z Chinami i wielu spraw, w których może się okazać, że nie ma szans na kompromis. To ocieplenie relacji może wyglądać podobnie, jak swego czasu Hillary Clinton przedstawiała reset w relacjach z Rosją, który stosunkowo szybko się skończył. Teraz może być podobnie, ponieważ interesy obu tych mocarstw są bardzo rozbieżne. Gdzie w tym wszystkim jest, a raczej powinna być, Europa? Po pierwsze Stany Zjednoczone pokazały, że Europy, jako jednolitego podmiotu strategicznego, w zasadzie nie ma. Jesteśmy zbiorowiskiem państw, które w sprawach najważniejszych, czyli w kwestii bezpieczeństwa, nie są wystarczająco zintegrowane. O ile w sprawach gospodarczych mamy różne unijne regulacje, wspólny rynek, to jednak w kwestiach bezpieczeństwa, niestety, Unia Europejska nie jest jednolitym podmiotem.