06 June, 2025

Wizyta Gajewskiej w DPS-ie wywołała burzę. „Kartofli nawieźli! Cyrk”

Wizyta Gajewskiej w DPS-ie wywołała burzę. „Kartofli nawieźli! Cyrk”

Wizyta Gajewskiej w DPS-ie wywołała burzę. „Kartofli nawieźli! Cyrk”

Zrzut ekranu usuniętego wpisu posłanki Gajewskiej Źródło: Shutterstock / PeopleImages.com – Yuri A / X / Kinga Gajewska Pracownicy DPS-u w Nowym Dworze Mazowieckim nie gryzą się w język. Tak komentują wizytę posłanki Kingi Gajewskiej w ich placówce. – Przykro – mówią.

Afera wokół Kingi Gajewskiej, posłanki Koalicji Obywatelskiej, wybuchła na samym finiszu kampanii prezydenckiej, kiedy parlamentarzystka zdecydowała się udostępnić w sieci zdjęcie z wizyty w Niepublicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Nowym Dworze Mazowieckim. Na fotografii widoczna była polityczka pozująca ze starszym mężczyzną, którego chwilę wcześniej obdarowała workiem ziemniaków.

Zachowanie posłanki wywołało oburzenie zarówno polityków i dziennikarzy, jak i opinii publicznej. – Przychodzi córka milionera, posłanka KO, do hospicjum i tym biednym ludziom przynosi worek ziemniaków. No przecież to jest tak obrzydliwe – komentował Sławomir Mentzen, lider Konfederacji. „Politycy KO nie ustają w próbach skompromitowania kampanii na ostatnich metrach” – pisała Dominika Długosz, dziennikarka Newsweeka.

Kinga Gajewska napisała wówczas w mediach społecznościowych: „Przyznaję Państwu rację, iż zdjęcia z naszej wizyty w DPS nie powinny być publikowane. Przepraszam”.

Żal po wizycie Gajewskiej w DPS. „Zostaliśmy wykorzystani”

Tydzień po wizycie posłanki w DPS-ie, z pracownikami placówki porozmawiali dziennikarze „Super Expressu”. – Myślałem, że może ciastka mają, cukierki. Czasem ktoś coś przywiezie, żeby starszym umilić dzień. A oni kartofli nawieźli. Cyrk. Złapali pana Stasia, wracającego akurat ze spaceru. Wręczyli mu worek pięciokilowy, porobili zdjęcia i pojechali, zadowoleni jak po wygranych wyborach – usłyszał tabloid od jednego z rozmówców.

Od innego z rozmówców „Super Express” usłyszał realny żal za całą sytuację. – Przykro. Mamy dobrą opinię, staramy się. A tu nagle jesteśmy na językach wszystkich. Zostaliśmy wykorzystani, a najbardziej nasz pan Stasiu! – komentuje. O samym panu Stasiu, przypadkowym bohaterze zdarzenia, pracownicy mówią: około 70-letni, schorowany, zmagający się z demencją człowiek, który nie rozumie, czym zawinił, że „został głównym aktorem tej groteski”.

Dziennikarze dowiedzieli się również, jak wyglądała sama organizacja spotkania. – Telefonicznie poinformowano mnie, że przyjedzie jakaś delegacja z darami. Nie było mowy o żadnych ziemniakach! – przekazał im Wacław Kerpert, dyrektor DPS w Nowym Dworze Mazowieckim. – Nasza placówka nie uczestniczyła w żadnym spotkaniu o charakterze wyborczym – podkreślił mężczyzna.

Jak wytłumaczył, w placówce „nie dzielą polityków według przynależności partyjnej”, a liczy się dla nich jedynie dobro podopiecznych. Zaznaczył także, że nowodworski DPS często przyjmuje dary i tak samo przyjąłby z chęcią ziemniaki, ale nie w ilości kilku kilogramów, a „co najmniej dwóch ton, bo potrzeby są duże”. Ale i te, które dostali od posłanki, nie zmarnowały się. Już następnego dnia wylądowały w garnku.

Podobne artykuły