Usłyszał zarzuty, przestrzega przed współpracą z Mejzą. „Mam nadzieję, że szybciej przejrzą na oczy” Poseł Łukasz Mejza Źródło: PAP / Marcin Obara Prokuratura postawiła ludziom Łukasza Mejzy zarzuty oszustwa i fałszowania dokumentów. Jeden z asystentów polityka nie chce być kojarzony z posłem PiS i przyznaje, że „wystarczy mu wstydu”. Asystentom posła Łukasza Mejzy postawiono zarzuty oszustwa i fałszowania dokumentów – dowiedziała się Wirtualna Polska. Sprawa dotyczy działalności firmy posła PiS, założonej w 2019 r. w domu polityka, kiedy ten był radnym sejmiku województwa lubuskiego. W ramach programu mali i średni przedsiębiorcy mogli zgłosić się po bony pochodzące ze środków unijnych, z programu przyjętego przez samorząd województwa. Następnie mogli je zrealizować w firmach oferujących m.in. szkolenia. Po zrealizowaniu ćwiczeń bony rozliczano u operatora programu. Mejza zarobił dzięki swojej firmie 961 tys. zł. Kontrola z lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego wykazała jednak, że szkolenia były w dużej mierze fikcją. Okazało się m.in. że jedna z osób w ogóle nie brała udziału w szkoleniu, a część dostała certyfikaty ukończenia jeszcze podczas trwania szkolenia.Firma Łukasza Mejzy zarobiła prawie milion na fikcyjnych szkoleniach. Prokuratura postawiła zarzuty Inni w minutę kończyli test zaplanowany na pół godziny. Byli też racy, którzy na platformie e-learningowej szkolili się przez osiem dni, bez wylogowywania się. Po przeprowadzeniu szkoleń cała platforma do ich przeprowadzenia wraz z materiałami szkoleniowymi zniknęła. O sprawie została powiadomiona prokuratura. 31 października 2024 r. zarzuty usłyszało trzech współpracowników Mejzy: jego obecny asystent Franciszek P., były asystent oraz były współpracownik firmy. Franciszek P. popełnił sześć przestępstw polegających na oszustwie i fałszowaniu dokumentów. Z kolei dwóch kolejnych współpracowników posła PiS (w tym jeden były asystent poselski) usłyszało w sumie pięć podobnych zarzutów. Żaden z podejrzanych nie przyznał się do popełnienia zarzucanych im czynów. Wszyscy odmówili też złożenia wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania.Nie chce być kojarzony z Mejzą i jest mu wstyd. Były asystent przerwał milczenie Były asystent Mejzy skomentował, że „nie chce być kojarzony” z politykiem i „wystarczy mu wstydu”. Dodaje, że nie jest pierwszą osobą, którą kontakty z politykiem PiS nie wyszły na dobre. Mężczyzna przyznał, że „przez bardzo długi czas pracował za ułamek minimalnej krajowej, a przez pierwsze kilkanaście miesięcy za równe zero i benefity pracownicze typu kebab na mieście”. – Moje zarzuty dotyczą korzyści odniesionych przez pana Mejzę, nie przeze mnie samego. Wyszedłbym lepiej, pracując w kebabie – powiedział były asystent polityka Prawa i Sprawiedliwości. Przestrzega również młode osoby, które mają obecnie współpracować z Mejzą. – Mam nadzieję, że przejrzą na oczy szybciej, niż my to zrobiliśmy – podsumował mężczyzna.