Elon Musk detonuje polityczną bombę. Trump i skandal seksualny Epsteina wracają

Elon Musk Źródło: Shutterstock / bella2105 Elon Musk publicznie oskarżył Donalda Trumpa o powiązania z Jeffreyem Epsteinem, finansistą oskarżanym o liczne przestępstwa seksualne. „Czas zrzucić naprawdę wielką bombę” – napisał Musk w emocjonalnym poście na platformie X. „Donald Trump jest w aktach Epsteina. To jest prawdziwy powód, dla którego nie zostały one upublicznione. Miłego dnia, DJT!” – napisał kontrowersyjny potentat technologiczny i właściciel platformy X, po czym dodał: „Oznacz ten post na przyszłość. Prawda wyjdzie na jaw”. Do słów dołączył obraz sprzed lat – z imprezy z 1992 roku, na której Donald Trump i Jeffrey Epstein pojawili się razem. Film opatrzył jedynie emoji z uniesioną brwią, pozostawiając interpretację odbiorcom. Choć Trump wielokrotnie zaprzeczał jakimkolwiek nielegalnym kontaktom z Epsteinem, wypowiedzi Muska wywołały poruszenie – szczególnie wśród zwolenników ruchu MAGA („Make America Great Again”), którzy od miesięcy domagają się pełnego ujawnienia federalnych akt związanych ze śledztwem wokół finansisty. Donald Trump nie pozostał dłużny. W opublikowanym komentarzu zasugerował, że reakcja Muska wynika z urażonej dumy i osobistych porachunków. „Elon był ‘zmęczony’, poprosiłem go, żeby odszedł, odebrałem mu mandat na samochody elektryczne, który zmusił wszystkich do ich kupowania (o czym wiedział od miesięcy, że to zrobię!), a on po prostu oszalał!” Słowa te nawiązują do niedawnego rozstania Muska z administracją prezydencką. Przez krótki czas pełnił on rolę symbolicznego szefa Departamentu Efektywności Rządowej – jednostki mającej na celu usprawnienie działania rządu. Wkrótce po swoim odejściu Musk zaczął mocno krytykować działania administracji Trumpa. Choć przez lata Musk i Trump uchodzili za sojuszników, obecne relacje są dalekie od przyjacielskich. Podczas spotkania z niemieckim kanclerzem Friedrichem Merzem prezydent USA otwarcie przyznał, że jest „bardzo rozczarowany” swoim byłym „pierwszym kumplem”. Dziennikarze dopytywali wówczas Trumpa o krytyczne uwagi Muska na temat ustawy budżetowej rozpatrywanej przez Kongres. Z kolei Musk nie omieszkał przypomnieć swojej roli w wyborach prezydenckich, twierdząc: „Bez mnie Trump przegrałby wybory, Demokraci kontrolowaliby Izbę Reprezentantów, a Republikanie mieliby przewagę 51 do 49 w Senacie”. W osobnym wpisie dodał z przekąsem: „Co za niewdzięczność”. Atak Muska padł na wyjątkowo podatny grunt. Ujawnianie akt związanych z Jeffreyem Epsteinem to temat, który od lat wzbudza silne emocje – szczególnie wśród konserwatywnych komentatorów i zwolenników Donalda Trumpa. Oczekiwano, że administracja prezydencka odtajni pełne dokumenty i wskaże winnych z elit politycznych i mediów. Tymczasem w lutym 2025 roku prokurator generalna Pam Bondi zaprezentowała tzw. „pierwszą fazę” dokumentów – ale ich treść rozczarowała wielu. Segregatory, które udostępniono zaproszonym do Białego Domu internetowym osobistościom związanym z MAGA, zawierały w większości informacje już znane opinii publicznej. Na pytanie o dalszy harmonogram publikacji akt rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt odpowiedziała, że nie ma „konkretnego harmonogramu”, co spotęgowało frustrację wyborców. Donald Trump jeszcze w styczniu 2024 roku stanowczo twierdził, że „nigdy nie był w samolocie Epsteina ani na jego ‘głupiej wyspie’”. W przeszłości jednak wypowiadał się o nim znacznie cieplej. W 2002 roku nazwał go „wspaniałym facetem”. Sam przyznał, że znał finansistę od 15 lat, zanim jeszcze wyszły na jaw zarzuty dotyczące molestowania nieletnich. Trump był wymieniony w dokumentach sądowych w pozwie, który zmarła Virginia Giuffre wytoczyła Ghislaine Maxwell – bliskiej współpracowniczce Epsteina. Giuffre, która odebrała sobie życie na początku 2025 roku, nie stawiała Trumpowi bezpośrednich zarzutów. Dokumenty nie zawierały oskarżeń o przestępstwa, ale wskazywały na bliskie kontakty byłego prezydenta z osławionym finansistą. Jeffrey Epstein, znany z kontaktów z wpływowymi osobami, zmarł w 2019 roku w nowojorskim więzieniu, gdzie oczekiwał na proces w związku z zarzutami handlu ludźmi w celach seksualnych. Oficjalnie uznano, że popełnił samobójstwo, jednak do dziś pojawiają się liczne teorie spiskowe kwestionujące tę wersję wydarzeń. Wcześniej został skazany na Florydzie za nakłanianie nieletniej do prostytucji. Wśród znajomych Epsteina byli między innymi Bill Clinton, książę Andrzej, a także Donald Trump. Choć formalne oskarżenia wobec tych osób nigdy nie padły, obecność ich nazwisk w dokumentach śledztwa budzi kontrowersje – zwłaszcza gdy pojawiają się przesłanki, że część materiałów może być celowo wstrzymywana.Prezydent kontratakuje: „Elon oszalał!”
Polityczna przeszłość i nowe napięcia
Akta Epsteina i złość zwolenników MAGA
Trump i Epstein – stara znajomość, niejasne związki
Cień zmarłego przestępcy