29 September, 2025

Co stało się z autem Tuska? Nowe wieści od śledczych

Co stało się z autem Tuska? Nowe wieści od śledczych

Co stało się z autem Tuska? Nowe wieści od śledczych

Podejrzany o kradzież auta Donalda Tuska Źródło: Policja / X / PomorskaPolicja Sprawa kradzieży samochodu, który należał do rodziny Tusków, wywołała spore poruszenie. Co stało się z autem? Nowe informacje ws. przekazał mediom prok. Michał Łukasiewicz.

W pierwszej połowie września doszło do kradzieży prywatnego pojazdu premiera. Chodzi o samochód, który na co dzień, według mediów, użytkowany jest przez żonę Tuska – Małgorzatę. Nowe auto tego typu, w zależności od wyposażenia, mocy silnika (itd.), może kosztować od około 300 do 400 tysięcy złotych.

Pojazd znajdował się w pobliżu domu Tuska w Sopocie. Wkrótce po kradzieży został jednak porzucony przez złodzieja i odnaleziony na jednym z parkingów w Gdańsku. Policji udało się też zatrzymać podejrzanego – czynności wobec niego prowadzone były na terenie lotniska, planował podróż do Bułgarii. To 41-letni mieszkaniec Sopotu, który na widok funkcjonariuszy zareagował zaskoczeniem, ale nie stawiał oporu – informowano w komunikacie prasowym na X.

Jak pisała rozgłośnia RMF FM, mężczyzna usłyszał zarzuty: kradzieży z włamaniem, przywłaszczenia dowodu rejestracyjnego i fałszowania oznaczeń identyfikacyjnych auta. Za te czyny grozi mu nawet 10 lat więzienia. 41-latek nie przyznał się do winy i nie złożył wyjaśnień.

Co stało się z samochodem Tuska?

W poniedziałek (29 września) redakcja dziennika „Fakt” zwróciła do Prokuratury Rejonowej w Sopocie ws. śledztwa dot. kradzieży auta Tuska. Prok. Łukasiewicz przekazał, że samochód został zwrócony rodzinie Tuska. – Został przekazany właścicielowi w ubiegłym tygodniu. Wszystkie dowody wcześniej zostały oczywiście zabezpieczone – zaznaczył rozmówca „Faktu”.

Śledczy przekazał też, że wciąż „prowadzone są czynności, które mogą zmierzać w różnym kierunku”. – Materiał dowodowy odpowie na pytanie, czy będą ws. kolejne zatrzymania – wskazał.

Sprawę kradzieży komentował w połowie września ekspert – były policjant. Dariusz Loranty twierdził, że mogła to być pomyłka. – Złodzieje nie wiedzieli, komu zabierają auto. To dlatego tak szybko je porzucono – mówił.

Podobne artykuły