Donald Trump już myśli o elekcji w 2024 roku. Hamują go doradcy, z troski o partię
Były prezydent przymierza się do ogłoszenia startu swojej kampanii.
Od roku doradcy Donalda Trumpa odradzają mu rozpoczęcie kampanii prezydenckiej przed wyborami połówkowymi do Kongresu w listopadzie tego roku, bo boją się, że zaszkodzi to republikańskim kandydatom ubiegającym się o miejsce w Izbie Reprezentantów i Senacie.
W obu izbach republikanie walczą o odzyskanie większości, przy czym w Senacie od większości dzieli ich jedno miejsce. Poza tym kampanie prezydenckie zwykle nie zaczynają się przed wyborami połówkowymi.
Trump z kolei rwie się do powrotu na scenę ogólnokrajową jako kandydat na prezydenta w 2024 r. Wspomina o tym na spotkaniach z wyborcami oraz sponsorami. – Wyborcy mnie kochają bardziej niż kiedykolwiek – mówi w wywiadzie dla „New York Magazine”.
Zastanawia się, kto ma kierować jego kampanią, a jego sztab już podobno jest gotowy z internetową obsługą walki wyborczej. Były prezydent ma zaplanowanych wiele wystąpień w różnych stanach, na których porusza kwestie niczym z programu politycznego kandydata na szefa państwa.
Pod koniec lipca ma po raz pierwszy od stycznia 2021 r. pojawić się w Waszyngtonie i wystąpić na konferencji America First Policy Institute, think tanku założonego przez jego byłych doradców i wspieranego finansowo przez niego samego. Wśród tematów tam poruszanych będą wybory, imigracja, bezpieczeństwo narodowe i opieka zdrowotna.
Wewnętrzna konkurencja
Jak donoszą jego doradcy, Trump mówi o początku kampanii już od sierpnia ubiegłego roku, zachęcony chaotycznym wycofaniem wojsk amerykańskich z Afganistanu, które sprawiło, że Joe Biden zaczął popadać w niełaskę wyborców.
Do tej pory udało się go odwieść od tego pomysłu, ale w ostatnich miesiącach Trump niecierpliwi się, słysząc o rosnącej grupie rywali republikańskich rozważających potencjalny start w wyborach prezydenckich.
Hucznym początkiem kampanii chce też odwrócić uwagę od przesłuchań kongresowej komisji badającej atak na Kapitol w styczniu 2021 r. oraz wielu śledztw prowadzonych w Nowym Jorku i Georgii, które stawiają go w bardzo złym świetle, bo pokazują m.in., jak daleko gotowy był się posunąć, by nie oddać władzy po przegranych wyborach prezydenckich w 2020 r.
Potrzeby partii
Niektórzy popierają jego plany wczesnego rozpoczęcia wyścigu prezydenckiego. – Jeżeli Trump myśli o drugiej kadencji, to im wcześniej się zdecyduje, tym lepiej. Przekieruje to uwagę z rozpatrywania przeszłości na przyszłość – mówi senator Lindsey Graham, republikanin z Karoliny Południowej i wieloletni przyjaciel Trumpa.
Graham uważa, że jeżeli Trump szybko ogłosi się kandydatem w wyborach prezydenckich 2024, to zmobilizuje republikańskich wyborców przed wyborami połówkowymi.
Większość republikanów obawia się jednak, że ostatnią rzeczą, jaką ich partia potrzebuje, jest Trump skupiający uwagę na sobie, odwracając ją od bijącej 40-letnie rekordy inflacji oraz spadających na łeb na szyję notowań Joe Bidena.
– Mamy szansę na historyczny powrót republikanów do większości w Kongresie, ale jeżeli Trump skupi całą uwagę na sobie, to może kosztować republikanów większość w obu izbach – mówi w wywiadzie dla „Guardiana” Frank Luntz, republikański konsultant polityczny. On i wielu innych obserwatorów życia politycznego uważają, że jeżeli Trump zdecyduje się na wczesny start, to listopadowe wybory do Kongresu staną się referendum na jego temat.
– Jeżeli republikanie wygrają chociaż jedno dodatkowe miejsce w Senacie, to dla Trumpa byłby wielki plus, ale jeżeli im się nie powiedzie, to będzie jego wina – argumentują przewodnicząca Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej Ronna McDaniel, jak również bliska doradczyni byłego prezydenta Kellyanne Conway, które odradzają mu wczesny start kampanii.
Strategia demokratów
Jednocześnie demokraci wdrażają strategię „naznaczania” republikańskich kandydatów do Kongresu, którzy sympatyzują z Trumpem jako „republikanów MAGA” (angielski skrót od jego hasła: Uczyńmy Amerykę znowu wielką). W ten sposób chcą na swoją stronę przeciągnąć niezdecydowanych wyborców.
W ostatnich tygodniach przyjęli też argument, że decyzja Sądu Najwyższego odnośnie do ograniczenia dostępu do aborcji, opór republikanów dotyczący kontroli sprzedaży broni mimo plagi masowych strzelanin oraz trwające dochodzenie komisji kongresowej w sprawie ataku na Kapitol pokazują szerzący się ekstremizm w Partii Republikańskiej.
– Przesłuchania w sprawie 6 stycznia wstrząsnęły Ameryką. Jeżeli Trump rozpocznie kampanię przed listopadowymi wyborami, każdy republikański kandydat będzie musiał się do tego odnieść – mówi współpracownik Joe Bidena w wywiadzie dla „Washington Post”.
Demokraci liczą na to, że republikańscy kandydaci będą musieli się opowiedzieć za tym, czy popierają Trumpa w wyborach prezydenckich. Dla nich z kolei to pytanie na pograniczu politycznego życia i śmierci. Odpowiedzią ryzykują albo głosy zwolenników Trumpa, których wciąż jest sporo w całym kraju, albo tych, którzy od Trumpa się już odwrócili, albo nigdy nie byli jego sympatykami.
Co mówią sondaże
Donald Trump dwa razy został poddany impeachmentowi, przegrał wybory w 2020 r. ponad 7 mln głosów, jest przedmiotem wielu śledztw, ale wciąż cieszy się dużą popularnością wśród konserwatywnych wyborców i jest uważany kandydata o największych szansach w republikańskich prawyborach.
Wciąż ma lepsze notowania niż gubernator Florydy Ron DeSantis, były wiceprezydent Mike Pence, senator Tom Cotton czy gubernator z Arkansas Asa Hutchinson, choć jego przewaga nad rywalami topnieje z miesiąca na miesiąc. Przy czym część tych kandydatów, jak DeSantis, Pence czy gubernator Wirginii Glenn Youngkin, odcina się od Trumpa i jego teorii na temat sfałszowanych wyborów.
Jest też wiele sondaży, w tym dla Pew Research Center, CNN i „New York Timesa”, które wskazują, że połowa republikanów, zniechęconych coraz poważniejszymi dowodami na zaangażowanie byłego prezydenta w atak na Kapitol, nie chce, aby został nominowany przez Partię Republikańską w wyborach prezydenckich 2024 r. Ponadto, w wielu badaniach opinii publicznej, tych ogólnokrajowych i tych przeprowadzanych wewnątrz Partii Republikańskiej, Trump wypada za Bidenem, którego poparcie spadło do historycznie niskich poziomów, odkąd objął urząd. Trump przegrywa z nim w takich kluczowych stanach, jak New Hampshire i Wisconsin.