18-letnia Ukrainka deportowana z Polski po koncercie. „To dla mnie ogromny cios”
Stadion Narodowy w Warszawie Źródło: Shutterstock / Above Horizon Po wydarzeniach w trakcie koncertu Maxa Korzha na Stadionie Narodowym premier Donald Tusk zapowiadał deportację 63 osób. „Gazeta Wyborcza” donosi, że w tym wypadku słowa dotrzymał. Dziennikarze dotarli do jednej z wydalonych osób. Po koncercie białoruskiego rapera na Stadionie Narodowym zatrzymano 109 osób. Chodziło głównie o burdy, wywołane wejściem na płytę stadionu osób bez odpowiednich biletów oraz wniesienie flag ukraińskich organizacji OUN-UPA, odpowiedzialnych za zbrodnie na Polakach. Już 12 sierpnia premier Tusk zapowiedział deportację 63 uczestników koncertu: 57 Ukraińców i 6 Białorusinów. W deportowanej grupie znalazła się 18-letnia Angelina z Ukrainy. Ochrona zatrzymała ją, kiedy przeskoczyła z trybun stadionu na płytę. Dziewczyna w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” przyznała, że to był impuls. – Przy barierkach stał chłopak i pomagał ludziom przeskakiwać. Nie miałam wcześniej zamiaru tego zrobić, ale w tym tłumie tak się to po prostu stało – mówiła. Cały koncert spędziła w celi w podziemiach Stadionu Narodowego, dwie kolejne doby w policyjnym areszcie. – Traktowali mnie jakbym była groźną przestępczynią. Później odbył się sąd, dostałam grzywnę 2 tys. złotych, choć nic złego nie zrobiłam – opowiadała kobieta. Nie był to jednak koniec jej problemów. 18 sierpnia o 6 rano przed jej drzwiami pojawiły się dwie funkcjonariuszki Straży Granicznej. – Przyszły do domu, nie pozwoliły zabrać żadnych rzeczy. Kiedy zapytałam, czy to jest deportacja, powiedziały „nie„. Wsadziły mnie do samochodu i zawiozły na posterunek – relacjonowała nastolatka. Na komendzie SG usłyszała, że zostanie natychmiastowo deportowana i otrzyma zakaz wjazdy do strefy Schengen na pięć lat. – To dla mnie ogromny cios. Mieszkam z babcią, która potrzebuje mojej pomocy na co dzień. Tutaj miałam pracę i kontynuowałam naukę. Teraz to wszystko zostało mi odebrane. W moim rodzinnym mieście trwają działania wojenne i powrót tam wiąże się z wielkim niebezpieczeństwem, ale nikt nie wziął tego pod uwagę – żaliła się dziewczyna. – Ukraińscy pogranicznicy powiedzieli mi, że codziennie deportują kilka osób z powodu koncertu Maksa Korzha – dodawała Angelina. – Boję się, co teraz będzie. W moim mieście jest bardzo niebezpiecznie, nie ma pracy ani możliwości nauki. Jestem załamana – podsumowała. Formalnym powodem deportacji Ukrainki był czyn chuligański. Angelina do Polski przyjechała w lutym 2022 roku, tuż po rozpoczęciu wojny rosyjsko-ukraińskiej. Mieszkała z babcią w Pruszkowie. Uczęszczała do szkoły policealnej i pracowała w sklepie internetowym w Piastowie.Deportacje po koncercie na Narodowym. 18-latka opowiada
Ukrainka deportowana po koncercie. „Ogromny cios”