Olbrychski szokuje po wyborach. Mówił o „szpetnych ludziach” i „polskich faszystach”
Daniel Olbrychski Źródło: Newspix.pl / Marcin Banaszkiewicz/Fotonews Aktor Daniel Olbrychski w niedzielę 22 czerwca w programie „Rozmowy (nie)symetryczne” w TVP Info skomentował ostatnie wybory prezydenckie. W rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf nie krył swoich ostrych ocen. Swoje podsumowanie wyborów Daniel Olbrychski zaczął od podkreślenia rozczarowania Kościołem katolickim w Polsce. Stwierdził, że duchowieństwo zaangażowało się politycznie po jednej ze stron, zamiast być moralnym drogowskazem dla społeczeństwa. – Ogromną rolę negatywną odegrał polski Kościół, zresztą nie po raz pierwszy od czasu odzyskania państwa demokratycznego – podsumował Olbrychski. – Ten wspaniały Kościół zachował się, jakby bronił wartości ciemnogrodu. To bardzo mnie boli – przyznał. W ocenie aktora, zabrakło silnych osobowości, a politycy popełnili wiele błędów. – Odnosiłem wrażenie, i nie tylko ja, że pierwsza tura to był mecz: Rafał Trzaskowski kontra reszta świata. Koalicjanci w imię swoich wybujałych ambicji głównie napadali na Rafała, który musiał się bardzo kulturalnie wywijać i robił to dobrze, ale nie było wsparcia – oceniał. Przyznał też, że być może jego analiza jest z gruntu błędna, ponieważ docierają do niego sygnały o nieprawidłowościach. Zaznaczył, że złożył protest wyborczy i wspomniał o wygranej Andrzeja Dudy sprzed 10 lat. – Niewątpliwie marsz w kierunku pięknym, właściwym i pożytecznym dla Polski będzie hamowany. Dziesięć lat temu Andrzej Duda wygrał minimalnie i chodzi mi po głowie, że wygrał głosami polskich faszystów, ponieważ zarzucił panu Komorowskiemu, że nie jest patriotą, przepraszając za Jedwabne. Ten haniebny zarzut spowodował, jak przypuszczam, gremialne głosowanie bardzo brzydkich, szpetnych ludzi na niego, polskich nacjonalistów i faszystów – mówił. Na koniec artysta odwołał się do literatury. – Jest minimalna różnica między Polską mądrą, pozytywną, szlachetną, a zakłamaną i podłą i ciągle wierzę, że ta pierwsza strona, dobro i mądrość zwycięży. Tego uczy mnie historia Polski i literatura. Norwid był najostrzejszy w ocenie społeczeństwa polskiego. To on przecież napisał słynne zdanie: „jesteśmy wielkim narodem, ale żadnym społeczeństwem” – przypominał. – Mickiewicz, nasza epopeja narodowa, to paszkwil na charakter Polaków: „hajże na Soplicę!”. Ale kończy się polonezem i „kochajmy się”, bo wszyscy nasi poeci wierzyli, nawet Wyspiański z chocholim tańcem, że z podłości, głupoty zawsze w końcu na wierzchu będzie coś mądrego – podsumował Olbrychski.Olbrychski po wyborach: Kościół bronił wartości ciemnogrodu
Olbrychski cofnął się do pierwszej wygranej Andrzeja Dudy