Czesi wykupują polskie sklepy. „Nie ma co nawet na obiad wziąć”

Sklep Źródło: Shutterstock Granica coraz bardziej się zaciera – nie w sensie politycznym, ale… handlowym. Tłumy Czechów masowo szturmują polskie sklepy i bazary, gdzie ceny podstawowych produktów są nawet kilkakrotnie niższe niż u nich. To, co dla naszych sąsiadów jest okazją, dla mieszkańców pogranicza staje się rosnącym problemem. W ostatnich miesiącach polsko-czeskie pogranicze stało się areną masowej turystyki zakupowej. Do Kudowy-Zdroju przyjeżdżają całe rodziny z Czech, nierzadko pokonując nawet 300 kilometrów, by skorzystać z atrakcyjnych cen. Handlowcy podkreślają, że różnice są kolosalne. – Kupują ręczniki i papier toaletowy. 40 rolek u nas kosztuje około 30 zł, a u nich 10 rolek tyle samo. To jest różnica – mówią „Faktowi” sprzedawczynie Anna i Joanna. Największą popularnością cieszą się nie tylko środki codziennego użytku, ale i świeże produkty. Truskawki, ogórki, papryka, cebula, ziemniaki czy morele – wszystko to znika z polskich straganów i sklepów błyskawicznie. Turystyka zakupowa nie kończy się jednak na bazarach. Czesi masowo ruszają także do dyskontów, takich jak Lidl czy Biedronka. – Największe oblężenie jest przed weekendem. Jeśli nie zrobi się zakupów rano, to po południu nie ma już nic – podkreślają lokalni sprzedawcy. Dla mieszkańców przygranicznych miejscowości boom zakupowy Czechów oznacza coraz większe trudności. – Na zakupy dla siebie musieliśmy jeździć jeszcze dalej – opowiada pani Elżbieta. – Śmietanę, mleko, ser, masło, mięso, makaron – wszystko wykupione. Nawet na obiad nie było co wziąć – dodaje. Oprócz żywności i artykułów gospodarstwa domowego, nasi południowi sąsiedzi chętnie kupują w Polsce papierosy. Na jednym kartonie mogą zaoszczędzić nawet 20 zł. Ten zakupowy eldorado może się jednak skończyć. Komisja Europejska pracuje bowiem nad ujednoliceniem stawek akcyzy w krajach członkowskich. Jeśli zmiany wejdą w życie, czescy klienci stracą powód, by tak tłumnie przyjeżdżać na zakupy do Polski.Papier, owoce i… pełne wózki w dyskontach
Polacy z pogranicza zostają z pustymi półkami
Papierosy i akcyza – biznes pod znakiem zapytania