Tłum w kapturach przed ośrodkiem dla cudzoziemców. „Cała Polska śpiewa z nami…”

Policjant na służbie Źródło: Shutterstock / Kamil Zajączkowski W niedzielę 6 kwietnia wieczorem przed ośrodkiem dla cudzoziemców w Czerwonym Borze w województwie podlaskim zebrał się tłum ludzi. Na miejscu była też policja, zaalarmowana aktywnością w mediach społecznościowych. Policja potwierdziła, że przed ośrodkiem dla cudzoziemców w Czerwonym Borze zgromadziła się duża grupa osób. Rzecznik podlaskiej policji mł. insp. Tomasz Krupa w rozmowie z portalem tvn24.pl zapewniał, że służby spodziewały się takiej sytuacji i dbały o porządek od samego początku. – Zgromadzenie rozpoczęło się około godz. 17, zakończyło po godzinie 18. Informacje, że odbędzie się tu tego typu spotkanie, były zamieszczane na różnego rodzaju portalach internetowych. Stąd też nasze zainteresowanie tą sytuacją. Tym bardziej, że zdajemy sobie sprawę, jakie emocje temu towarzyszą – mówił. Radio Białystok informowało, że zgromadzeni przed ośrodkiem ludzie wyrażali swoją niechęć wobec „tego, co się dzieje”. Wznoszono m.on. okrzyk: „Cała Polska śpiewa z nami, wy********* z uchodźcami”. Na portalu czabanrobiraban.pl wydarzenie opisano jako „najazd nazioli”. „Przyjechało dużo aut. Wysiedli, podeszli pod ośrodek dla uchodźców przed zmierzchem. Na zdjęciach i filmach, które wysyłali z ośrodka przestraszeni ludzie, widać kilkudziesięciu mężczyzn, część jest mocno zbudowana, zakapturzona, niektórzy w dresach” – przekazywała w swojej relacji Joanna Klimowicz. „Przebywający w ośrodku legalnie cudzoziemcy, czekający na decyzje o przyznaniu im statusu uchodźcy czy innej formy ochrony międzynarodowej, i tak już mocno straumatyzowani, przerazili się, że dojdzie do linczu, że Polacy wedrą się do środka, może podpalą budynek. Chwycili za telefony, alarmując aktywistów, którzy wspierają ich w procedurze uchodźczej” – dodawała. Przedstawiciel policji zapewniał, że obyło się bez interwencji służb. – Nie dochodziło do żadnych ataków. Nie zostało naruszone niczyje bezpieczeństwo. Część osób została natomiast wylegitymowana. Ustalanie tożsamości osób, które biorą udział w takich wydarzeniach, to standardowa procedura – tłumaczył mł. asp. Tomasz Krupa. Zaznaczał, że nie było żadnych sygnałów o ewentualnych przestępstwach. – Czy to ze strony okolicznych mieszkańców wobec cudzoziemców czy też cudzoziemców wobec mieszkańców. Nie było też próśb o interwencję kierowanych na numer alarmowy 112 – podkreślał. Cytowany wyżej portal czabanrobiraban.pl zwrócił uwagę na zachowanie prawicowych polityków i mediów, mogące prowadzić do wzrostu napięcia w sąsiedztwie ośrodka. Radny powiatu zambrowskiego Sebastian Mrówka miał mówić migrantach, którzy przemieszczają się po okolicznych miejscowościach i rzekomo łapią za klamki samochodów na parkingach. Wspomniano też o poselskiej kontroli Janusza Kowalskiego i Roberta Bąkiewicza w ośrodku w Czerwonym Borze. Poseł PiS miał rozmawiać z Jemeńczykiem, którego zawrócono do Polski z Niemiec, a wcześniej przebywał on właśnie w podlaskiej placówce. O rzekomym „strachu okolicznych mieszkańców” mówił też w niedzielę Jarosław Kaczyński. „Wszystkie osoby zakwaterowane w ośrodkach mają zweryfikowaną tożsamość i wydane dokumenty zapewniające im legalny pobyt na terytorium RP na czas rozpatrywania wniosków o udzielnie ochrony międzynarodowej” – zaznaczył w wiadomości dla tvn24.pl Urzędu ds. Cudzoziemców. Część podopiecznych ośrodka może trafić tam w ramach tzw. rozporządzenia dublińskiego, regulującego odsyłanie migrantów do ich pierwszego kraju UE.Czerwony Bór. Tłum zebrał się przed ośrodkiem dla migrantów
Policja obecna w Czerwonym Borze. „Bez interwencji”