Chińscy urzędnicy nie będą mogli inwestować. To sposób na walkę z korupcją
Pekin powiedział kadrom partii komunistycznej, aby trzymały się z daleka od funduszy private equity w związku z nasilającymi się działaniami antykorupcyjnymi prezydenta Xi Jinpinga.
Zakaz inwestowania
W tym tygodniu media państwowe podały, że urzędnikom zakazano inwestowania swoich oszczędności w krajowe chińskie fundusze private equity. Zakaz ma oficjalnie zaradzić niezliczonemu ryzyku korupcji, które towarzyszy kadrom pośrednio nabywającym udziały w spółkach.
W zeszłym roku partia zażądała od najwyższych urzędników i ich krewnych zgłaszania wszelkich inwestycji private equity lub ról, jakie pełnili w branży. Tegoroczny zakaz inwestowania w fundusze private equity skierowany jest do kadry średniego i wysokiego szczebla i koncentruje się na funduszach prywatnych, które wymagają minimalnych inwestycji w wysokości 137 000 USD. Z doniesień mediów państwowych nie wynika, czy zakaz objął krewnych.
Działania antykorupcyjne
Media państwowe podały, że chińska agencja zwalczająca łapówki, Centralna Komisja Kontroli Dyscypliny, odkryła przypadki urzędników udzielających świadczeń grupom, w które zainwestowali za pośrednictwem funduszy PE, w tym pomagających firmom w sprzedaży udziałów na rynkach publicznych. „Odnieśli ogromne zyski po wejściu spółki na giełdę” – czytamy w raporcie.
Oprócz mniejszych lokalnych funduszy prywatnych istnieje ugruntowana branża chińskich firm private equity. Od dawna przyciągają one „książąt” synów i córki najwyższych urzędników. Syn byłego wicepremiera Liu He założył Skycus Capital, który czerpał zyski z inwestycji w spółki typu spin-off Tencent i JD.com. Alvin Jiang, wnuk byłego prezydenta Chin Jiang Zemina, pomógł założyć firmę private equity Boyu z siedzibą w Hongkongu, która wcześnie wspierała Alibaba.
Czytaj też:
Stworzył toksyczne imperium. W sądzie pytał, co złego w tym, że chciał być bogatyCzytaj też:
Nie pracują, bo nie chcą. Chińska gospodarka ma nowy problem