Chaos w Brazylii. Były prezydent Jair Bolsonaro trafił do szpitala
Jair Bolsonaro został przyjęty do szpitala w Orlando na Florydzie. O miejscu pobytu byłego prezydenta poinformowała jego żona. W Brazylii wciąż trwają zamieszki, wywołane przez zwolenników tego kontrowersyjnego polityka.
W poniedziałek 9 stycznia Jair Bolsonaro miał zostać przyjęty do szpitala w Orlando w związku z bólami podbrzusza, na które cierpi od 2018 roku. To wtedy został zaatakowany i dźgnięty nożem, co skutkowało wielokrotnymi zatorami jelit i nawracającym do dziś bólem. O sytuacji polityka poinformowała w mediach społecznościowych jego żona, Michelle Bolsonaro. Potwierdziła, że były prezydent pozostaje pod obserwacją lekarzy.
Źródło bliskie rodziny Bolsonaro podało, że stan polityka nie budzi zmartwień. Były prezydent opuścił Brazylię przed około 10 dniami, odmawiając uczestnictwa w przekazaniu władzy swojemu następcy, Ignacio Luli da Silvie. Później jednak odciął się od demonstrantów. Demokratyczni kongresmeni naciskają na prezydenta Joe Bidena, by odesłał Bolsonaro do Brazylii. Podkreślają, że dla autorytarnego polityka, który zainspirował rozruchy we własnym kraju, nie powinno być miejsca w USA.
Szturm na budynki rządowe w Brazylii
Zwolennicy byłego prezydenta Jaira Bolsonaro przeprowadzili w niedzielę 8 stycznia szturm na budynek Kongresu Narodowego Brazylii. Do dramatycznych wydarzeń doszło równo tydzień po inauguracji prezydentury Luiza Inacio Luli da Silvy. Skrajnie prawicowy Bolsonaro odciął się od zamieszek.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że w akcji mogło brać udział nawet 3 tysiące osób. Protestujący rozbili m.in. okna Sądu Najwyższego i splądrowali budynek. W środku manifestanci ustawili blokadę z mebli, aby uniemożliwić funkcjonariuszom wejście do środka.
Według Associated Press po około trzech godzinach od rozpoczęcia szturmu siły bezpieczeństwa zaczęły odzyskiwać kontrolę nad pałacem prezydenckim i okolicami Sądu Najwyższego. Policja w starciu z demonstrantami miała użyć gazu łzawiącego. Brazylijskie służby zatrzymały wówczas 170 osób, a w poniedziałek rano ponad 1000 najzagorzalszych zwolenników Bolsonaro. 30 demonstrantów wpadło w ręce policji po wdarciu się do sali posiedzeń Senatu. Rannych miało zostać około 50 osób.