22 August, 2025

Miał wręczyć łapówkę, chociaż nic mu nie groziło. Wyróżniający się funkcjonariusze zawieszeni

Miał wręczyć łapówkę, chociaż nic mu nie groziło. Wyróżniający się funkcjonariusze zawieszeni

Miał wręczyć łapówkę, chociaż nic mu nie groziło. Wyróżniający się funkcjonariusze zawieszeni

Funkcjonariusz policji, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / areporter Były asystent wiceministra w rządzie Zjednoczonej Prawicy oskarżył policjantów o przyjęcie łapówki, chociaż nic mu nie groziło. Funkcjonariuszom grozi wyrzucenie z pracy. Okoliczności sprawy budzą wątpliwości.

Bartosz K., były asystent byłego wiceministra rolnictwa Rafała Romanowskiego, w listopadzie 2024 r. wyszedł z klubu, kiedy podeszło do niego dwóch nieumundurowanych policjantów. W kieszeni mężczyzny ujawniono woreczek foliowy po białej substancji, po białym proszku. Folijka zawierała śladowe ilości środków zabronionych, ale niewystarczające na wykonanie testera narkotykowego. Była jakby oprószona tą substancją.

Bartosz K. przyznał, że jest to kokaina – opisuje sprawę „Interwencja” Polsatu. To nie wystarczyło do zatrzymania, więc mężczyzna został puszczony wolno. Poprosił jednak policjantów o podwiezienie do najbliższej stacji metra. Podczas krótkiej jazdy funkcjonariusze chcieli dowiedzieć się, gdzie lub od kogo mężczyzna kupił kokainę. Bartosz K. był jednak w takim stanie, że policjanci zaproponowali spotkanie za kilka godzin.

Policjanci mogli zostać złapani na gorącym uczynku, nie zrobiono nic

Mężczyzna nie przyszedł jednak na spotkanie, a funkcjonariusze 36 godz. później zostali zatrzymani przez Biuro Spraw Wewnętrznych pod zarzutem korupcji. Bartosz K. miał po spotkaniu z policjantami pojechać do BSW i oświadczyć, że ci mieli domagać się od niego trzy tys. zł. łapówki. Mężczyzna miał im przekazać 600 zł, a resztę kwoty miał dopłacić na spotkaniu.

Bartosz K. w Biurze Spraw Wewnętrznych stawił się o godzinie, o której był umówiony z policjantami, którzy podjęli wobec niego interwencję. Funkcjonariusze starali się do niego dodzwonić. BWS mogło zatrzymać policjantów przyjmujących łapówkę na gorącym uczynku, ale nic nie zrobiło. Bartosz K. twierdzi, że policjanci mu grozili, ale nie jest wytłumaczyć, dlaczego miał im ulec, skoro nie miał przy sobie narkotyków i został puszczony wolno, więc nic mu nie groziło.

Chcą ich wyrzucić z policji, okoliczności budzą wątpliwości

Funkcjonariusz podejmujący interwencję przyznał, że „na początku ciężko było zrozumieć, jaki był motyw i powód”, ale potem przypomnieli sobie, że mężczyzna dopytywał się, czy z interwencji będzie jakaś notatka i ślad. Potem wyszło na jaw jego „powiązanie ze światem polityki”. „Prokurator w akcie oskarżenia napisał, że Bartosz K. jako osoba zaangażowana w działalność publiczną i wiążąca z nią plany na przyszłość, mógł kłamać na temat tego, czy miał przy sobie narkotyki” – czytamy.

„Choć nawet gdyby je miał, to już na etapie donosu na policjantów, żadna odpowiedzialność karna z tego tytułu mu nie groziła. Prokurator orzekł więc, że mężczyzna w tym aspekcie kłamał, ale jeżeli chodzi o łapówkę, to był już wiarygodny” – relacjonuje „Interwencja”. Wywiadowcy od wielu miesięcy są zawieszeni, a policja chce ich wyrzucić z pracy przed zapadnięciem wyroku.

Emerytowany oficer policji broni oskarżonej. „Jest stworzona do tej pracy”

Prokuratura i przełożeni funkcjonariuszy twierdzą, że „umawianie się z człowiekiem w celu pozyskania informacji o źródle kupionej kokainy jest… działaniem niestandardowym”. Bartosz K. miał jawnie przyznać się do tego, że „zażywa środki od czasu do czasu, bo lubi”. Policjanci byli z kolei wyróżniani w pracy. Emerytowany oficer policji Tomasz Kiciński zapewnił, że funkcjonariuszka, która jest oskarżona „to jedna z najlepszych policjantek, jakie zna”. Dodał, że „jest stworzona do tej pracy”.

Podobne artykuły