Burza po zachowaniu biskupa. Wystarczyło jedno zdanie

Arcybiskup, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Massimo Todaro W siedzibie diecezji sosnowieckiej doszło do spotkania biskupów z osobami skrzywdzonymi przez księży. Podczas rozmów doszło do sytuacji, która nie spodobała się ofiarom Kościoła. Rozmowy nie miały ustalonego harmonogramu. Każdy mógł zabrać głos w dowolnym momencie. „Zebranie” rozpoczął bp diecezjalny, sosnowiecki – Artur Ważny – który jedynie symbolicznie rozpoczął spotkanie. Wzięli w nim udział m.in. członkowie komisji „Wyjaśnienie i Naprawa” Spraw Wrażliwych Diecezji Sosnowieckiej czy sosnowieccy delegaci ds. ochrony dzieci i młodzieży. Po pierwszej części nastąpiła druga – tym razem w rolę prowadzącego wcielił się bp diecezjalny, gliwicki – Sławomir Oder. To właśnie jego niedawno Konferencja Episkopatu Polski powołała na funkcję przewodniczącego komisji ds. przypadków wykorzystywania seksualnego. Zachowanie hierarchy kościelnego nie przypadło do gustu ofiarom księży. W pewnym momencie został on poproszony przez jedną z kobiet o zdjęcie piuski (niewielkich rozmiarów nakrycie głowy w kolorze amarantowym). Argumentowała to faktem, że jej widok wywołuje u niej objawy związane z PTSD (zespół stresu pourazowego). Bp Oder zgodził się, ale rzucając przy tym, że jego „prawa” zostały „pogwałcone”. To zdecydowanie niefortunnie użyty imiesłów, biorąc pod uwagę okoliczności. Wirtualna Polska opisuje, że biskup przeprosił później publicznie za swoje słowa. Stało się to jednak po interwencji jednej z psychoterapeutek i po rozmowie indywidualnej, do której doszło po spotkaniu. Słów krytyki nie szczędził Oderowi uczestnik rozmów – Jakub Pankowiak (muzyk i ofiara księdza pedofila, jeden z bohaterów filmu braci Sekielskich pt. „Zabawa w chowanego”). Zrelacjonował on spotkanie dla KAI. W jego opinii hierarcha kościelnych zaprezentował wtedy „brak wiedzy na temat traumy, zerową empatię i minimalne doświadczenie z osobami skrzywdzonymi”. – Tak, wśród osób skrzywdzonych seksualnie, często gwałconych, ksiądz biskup raczył ukazać się jako ten, którego „prawa” są „gwałcone” – skwitował. I chociaż zrozumiał intencje biskupa, czyli chęć „zjednania sobie osób skrzywdzonych i przedstawić swój punkt widzenia”, to jednak „lepiej by było, gdyby został w domu”. W rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną ksiądz Jacek Prusak z Towarzystwa Jezusowego wskazał, że dzięki obecności bp. Odera „osoby mogły usłyszeć, jak to wszystko z jego perspektywy wygląda”. – Co myślał, kiedy się zgodził na budowanie nowego zespołu, dlaczego on się na to zgodził. Że jego zdaniem w przestrzeni publicznej pojawiła się dezinformacja, która polega na tym, że on rozwiązuje poprzednią komisję czy odrzuca wcześniejsze dokumenty. Jak podkreślał, on żadnych dokumentów zespołu prymasa Polaka [poprzedniego szefa komisji – przyp. red.] nie odrzuca. Przekonywał, że jego zadaniem jest tylko uściślenie prawne tego dokumentu. Czyli że bp Oder nie czuje się zastępcą prymasa, tylko że uważa, że mu powierzono inne zadanie, nie będące alternatywą tego, co już zrobił poprzedni zespół – zrelacjonował.Biskup musiał zmierzyć się z krytyką. „Brak wiedzy na temat traumy, zerowa empatia”