Brazylia. Szturm zwolenników Bolsonaro na budynki rządowe. „Najpierw USA, potem Polska?”
Ponad 170 zatrzymanych i gigantyczna skala zniszczeń w budynkach rządowych – to bilans zamieszek, do których doszło w stolicy Brazylii w wyniku szturmu zwolenników byłego prezydenta Jaira Bolsonaro. Z nowym przywódcą kraju solidaryzują się światowi politycy.
Zwolennicy skrajnie prawicowego Jaira Bolsonaro przeprowadzili w niedzielę 8 stycznia szturm na budynek Kongresu Narodowego Brazylii. Do dramatycznych wydarzeń doszło równo tydzień po inauguracji prezydentury Luiza Inacio Luli da Silvy. Zaatakowane zostały również budynki rządowe oraz pałac prezydencki. Tłum sympatyków byłego prezydenta przedarł się przez policyjne kordony.
Szturm na budynki rządowe w Brazylii. Nowe informacje
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że w akcji mogło brać udział nawet 3 tysiące osób. Protestujący rozbili m.in. okna Sądu Najwyższego i splądrowali budynek. W środku manifestanci ustawili blokadę z mebli, aby uniemożliwić funkcjonariuszom wejście do środka. Demonstranci uzbrojeni w kije otoczyli również policjanta na koniu i przestraszyli zwierzę, a funkcjonariusz upadł na ziemię. Według Associated Press po około trzech godzinach od rozpoczęcia szturmu siły bezpieczeństwa zaczęły odzyskiwać kontrolę nad pałacem prezydenckim i okolicami Sądu Najwyższego. Policja w starciu z demonstrantami miała użyć gazu łzawiącego.
Łącznie brazylijskie służby zatrzymały 170 osób. 30 demonstrantów wpadło w ręce policji po wdarciu się do sali posiedzeń Senatu. Z informacji służb porządkowych wynika, że ujęci w budynku Kongresu Narodowego odpowiedzą m.in. za próbę zamachu stanu, bezprawne wkroczenie na teren instytucji publicznej, a także niszczenie mienia publicznego. Z komunikatu policji federalnej wynika, że wszczęto już procedury w celu postawienia zarzutów inicjatorom zamieszek. Na razie nie wiadomo, ile osób zostało rannych. Służby poinformowały natomiast o ogromnej skali zniszczeń w rządowych budynkach.
Brazylia. Prezydent nadaje służbom nowe uprawnienia
Prezydent Brazylii jednoznacznie potępił ataki. Zapewnił, że ktokolwiek do nich doprowadził, zostanie znaleziony i ukarany. Dowiemy się, kim są finansiści tych, którzy pojechali dziś do Brasilii, i wszyscy oni zapłacą za to – podkreślał. Demokracja gwarantuje prawo do swobodnej wypowiedzi, ale wymaga też od ludzi poszanowania instytucji. Nie ma precedensu w historii kraju na to, do czego dziś doszło. Dlatego należy ich ukarać – ocenił Luiz Inacio Lula da Silva. Polityk podjął także decyzję o podpisaniu nadzwyczajnego dekretu, który pozwala rządowi federalnemu na interwencję i wdrożenie wszelkich środków niezbędnych do zaprowadzenia porządku w stolicy.
Światowi przywódcy solidaryzują się z Brazylią
Z brazylijskim przywódcą solidaryzują się światowi politycy. Ataki na rządowe budynki potępiły m.in. USA. „Stany Zjednoczone potępiają wszelkie wysiłki zmierzające do osłabienia demokracji w Brazylii. Joe Biden uważnie śledzi sytuację, a nasze poparcie dla brazylijskich instytucji demokratycznych jest niezachwiane. Brazylijska demokracja nie zostanie zachwiana przez przemoc” – stwierdził Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego.
Emmanuel Macron podkreślił, że „wola Brazylijczyków pokazana w wyborach musi być respektowana, tak jak i wszystkie demokratyczne instytucje”. Zapewnił także da Silvę o bezwarunkowym wsparciu ze strony Francji. „Demokracja nie jest doskonała. Bywa, że tylko 50 proc. +1 wyborców jest zadowolonych. Ale nic lepszego nie wymyślono by zapewnić ludziom pomyślność. Stąd instytucje demokratyczne, w tym wybory to świętość. Prezydent Lula wygrał i ma poparcie demokratycznego świata, w tym Polski!” – napisał w mediach społecznościowych Andrzej Duda.
Głos zabrał także Jair Bolsonaro. Były prezydent Brazylii potępił wydarzenia ze stolicy kraju i uznał ja za niezgodne z demokracją. „Nie popieram takich działań, bo są one niewłaściwe. Pokojowe manifestacje stanowią część demokracji. Wtargnięcia do budynków rządowych, które miały miejsce dzisiaj, a także były praktykowane przez lewicę w 2013 r. i 2017 r., nie są zgodne z prawem” – zaznaczył.
Brazylia jak USA?
W komentarzach polskich polityków nie zabrakło porównań do szturmu na Kapitol w USA. „Trump 2 lata temu, Bolsonaro dzisiaj, ciekawe czy będzie tak w Polsce?” – zastanawiała się Hanna Gronkiewicz-Waltz. „Atak na Kapitol, zamieszki w Brazylii. Brak szacunku dla instytucji publicznych, nieuznawanie demokratycznych rozstrzygnięć, strach przed wyborczą porażką to wspólny mianownik dla »prawych« populistów. Oni nie zasługują, by rządzić jakimkolwiek krajem” – ocenił Borys Budka.
Katarzyna Lubnauer podkreśliła, że „zamachy stanu na demokratyczne wybory kończą się rozlewem krwi”. „Sceny w Brazylii pokazują nam do czego doprowadza brak poszanowania dla demokratycznych wyników wyborów. Powtórka z USA i Trumpa” – napisała.
Ambasada ostrzega turystów z Polski
Z uwagi na zagrożenie ambasada Polski w Brazylii wydała komunikat, w którym zaleca szczególną ostrożność. “W związku z zamieszkami w Brasílii zalecamy Polakom przebywającym w stolicy szczególną ostrożność. Prosimy o unikanie zgromadzeń i bezwzględne stosowanie się do poleceń służb porządkowych” — podano.