Wstrząsające ustalenia o agentach Łukaszenki: Działają w Polsce i udają uchodźców Aleksander Łukaszenko Źródło: Shutterstock / Asatur Yesayants Białoruscy agenci, zwerbowani przez służby, mają działać na terenie Polski. Podają się za represjonowanych opozycjonistów. Na terenie polski pod przykrywką działać mają agenci Aleksandra Łukaszenki. By realizować swoje zadania, mówią, że są uchodźcami z Białorusi. Tak wynika z ustaleń białoruskich i polskich dziennikarzy śledczych. Szczegóły znajdziemy w publikacji „Rzeczpospolitej”.Przedostają się do środowisk działaczy białoruskiej opozycji „»Rzeczpospolita«, Białoruskie Centrum Śledcze i Cyberpartyzanci ujawniły historię dwóch obywateli Białorusi – Dzmitryja P. i Maksima K. – którzy mieli w ostatnich latach, działając w Polsce, infiltrować emigracyjną białoruską opozycję demokratyczną” – czytamy na pap.pl. Mieli być zwerbowani po protestach, które przeszły przez Białoruś (na przełomie 2020/2021 r.). Te wybuchły niedługo po wyborach prezydenckich, które – według tamtejszej komisji wyborczej – wygrać miał Łukaszenka, otrzymując miażdżącą przewagę nad swoją konkurentkę – Swiatłaną Cichanouską (80 procent do zaledwie 9,9 proc. uzyskanych przez kandydatkę; Cichaonuska kontynuuje obecnie działania na emigracji – w marcu ubiegłego roku sąd w jej ojczyźnie skazał ją zaocznie na 15 lat pozbawienia wolności). Przedsiębiorcy angażowali się wówczas w działalność opozycyjną, za co mieli zostać wtrąceni do więzień. Niektórzy uciekli rzekomo z wozu milicyjnego podczas transportu – opisuje serwis belsat.eu. Białoruscy dziennikarze wskazują, że to jednak tylko „legenda” głoszona przez agentów, by zdobyć zaufanie osób z opozycji. Opisani wcześniej mężczyźni to w rzeczywistości kolejno: Juryj K. i Michaił P. Pierwszy był oficerem wydziału przestępczości gospodarczej milicji z Nowogródka (obwód grodzieński), a drugi starszym lejtantem sprawiedliwości w komendanturze Sił Zbrojnych Białorusi. W 2018 roku – jak podejrzewają dziennikarze – rozpoczęli swoją współpracę z wojskowym wywiadem. Natomiast trzy lata później, razem z politycznymi uchodźcami z Białorusi, znaleźli się w Polsce.Założyli spółkę. Nic o nie wiadomo o jej profilu Mieli przedostać się do grona działaczy białoruskiej opozycji, między innymi Swiatłany Cichanouskiej i Pawła Łatuszki. „Rzeczpospolita” opisuje, że są wspólnikami spółki „A”. w Łodzi. Nieoficjalnie miała ona zostać uruchomiona zdalnie, z Białorusi. Nie wiadomo ani tego, z jakim rodzajem działalności jest związany podmiot, a także tego, jakie generuje obroty. W Krajowym Rejestrze Sądowym nie ma sprawozdań finansowych/z działalności. Obaj mężczyźni mieli przekroczyć granicę Polski między wrześniem a październikiem ubiegłego roku. Otrzymali roczną wizę pracowniczą w Grodnie. Kilkukrotnie z Terespola lądowali w Białorusi i z powrotem. Wizy otrzymali prawdopodobnie dzięki rejestracji spółki na terenie województwa łódzkiego. Dziennik podaje, że prawdopodobnie dlatego mają też prawo do czasowego pobytu. „To spółka była przepustką do legalnego wjazdu do Polski pod fałszywymi danymi” – czytamy. Nie wiadomo, czy mężczyźni wciąż znajdują się na terenie kraju.Udają uchodźców. Wyszkoleni szpiedzy czeczeńskiego pochodzenia W maju były oficer białoruskich służb specjalnych, który przeszedł na stronę opozycji, ujawnił w rozmowie z Forsalem, że Mińsk planuje akcję przeciwko krajom Unii Europejskiej (a więc także Polsce). Zaangażował do tego siły Oddziałów Mobilnych Specjalnego Przeznaczenia. Zdaniem Aleksandra Azrau wśród migrantów, którzy mieli przejść na terytorium Polski, mieli znaleźć się Czeczeni, którzy tylko udawali uchodźców. – A są wyszkolonymi szpiegami i to jest norma. Jeszcze 20 lat temu ten schemat tak działał – wskazał. Czytaj też:Kolejne incydenty na granicy z Białorusią. Nowy raport SG Czytaj też:Ukraina ma żal do Polski. Chodzi o strategiczne magazyny przy granicy