Kontrowersje wokół badania męża Beaty Klimek. Ekspert zwraca uwagę na jedną rzecz

Zaginiona Beata Klimek Źródło: Policja / canva.com Od ponad pół roku trwają poszukiwania Beaty Klimek. Głos w sprawie badania wariograficznego, któremu poddał się mąż kobiety, zabrał dr Marcin Gołaszewski z Polskiego Towarzystwa Badań Poligraficznych. Beata Klimek zaginęła w październiku 2024 r. Kobieta odprowadziła dzieci na przystanek autobusowy, a potem miała pojechać do pracy, gdzie jednak nigdy nie dotarła. Jan K., mąż poszukiwanej 47-latki, podkreśla, że nie ma nic wspólnego ze zniknięciem pani Beaty. Mężczyzna poddał się badaniu wariografem, którego przeprowadzenie zaproponowali mu dziennikarze z Kanału Kryminalnego. Ostatecznie jednak Jan K. nie zezwolił na upublicznienie dokumentu, tłumacząc swoją decyzję koniecznością ochrony wrażliwych danych osobowych. Stanowisko w sprawie badania wydał Komitet Prawny Polskiego Towarzystwa Badań Poligraficznych. Do sprawy odniósł się także dr Marcin Gołaszewski z PTBP. – To było prywatne badanie. Zostało zorganizowane i sfinansowane przez youtuberów z Kanału Kryminalnego Extra. Przeprowadził je poligrafer, chyba jak dotąd nieujawniony z imienia i z nazwiska. Reprezentował on prywatną firmę pod ładnie brzmiącą nazwą Instytut Badań Wariograficznych. Natomiast nie to jest tutaj najważniejsze. Kluczowe są informacje, które pojawiły się w przestrzeni medialnej i które wskazywały na to, że Jan K. mógł zostać poinstruowany, bądź też sam podjął taką decyzję, żeby nagle, tuż przed badaniem, odstawić silne leki psychotropowe, co w tym przypadku mocno mogłoby „rozregulować” jego organizm – powiedział dr Gołaszewski w wywiadzie dla Radia Zet. – Leki, o ile są przyjmowane na stałe i wypisane są przez lekarza, powinny być normalnie przyjęte przez osobę badaną. Poza pewnymi wyjątkami nie mają większego wpływu na parametry rejestrowane przez poligraf – dodał. Dr Gołaszewski został zapytany, czy badanie nie zostało zatem przeprowadzone w prawidłowy sposób. – Odnoszę się wyłącznie do informacji, które pojawiły się w przestrzeni medialnej na ten temat. Nie mogę w sposób pełny odnieść się do tego, jak to badanie zostało przeprowadzone. Natomiast te fragmentaryczne informacje, włącznie z niektórymi częściami tego badania wyemitowanymi w internecie, wskazują, że były pewne uchybienia. Nawet zleceniodawcy przyznali, że to badanie było, cokolwiek by to nie znaczyło, „niepełne”. A zatem musiały być pominięte jakieś elementy standardowej procedury. Każde odstępstwo będzie ujemnie wpływało na miarodajność tego badania – ocenił. Dr Marcin Gołaszewski zwrócił także uwagę na zakres pytań. – Nie ulega wątpliwości, że najważniejszą kwestią, którą śledczy próbują ustalić, jest to, gdzie jest Beata Klimek – żywa lub martwa. Samo określenie, potwierdzenie bądź wykluczenie związku Jana K. niewiele w tym przypadku daje. Najważniejsze pytanie, jakie można było zadać Janowi K., to: „gdzie pani Beata się znajduje?”. Jan K. jako osoba najbliższa powinna mieć na ten temat największą wiedzę bez względu na to, czy w jakikolwiek sposób odpowiada za zaginięcie swojej żony – podsumował wątek ekspert.Poszukiwania Beaty Klimek. Jej mąż poddał się badaniu wariografem
Gdzie jest Beata Klimek? Ekspert o zakresie pytań ws. badania wariografem