18 November, 2025

Wokół zaginięcia Beaty Klimek narastają pytania. Mamy stanowisko prokuratury

Wokół zaginięcia Beaty Klimek narastają pytania. Mamy stanowisko prokuratury

Wokół zaginięcia Beaty Klimek narastają pytania. Mamy stanowisko prokuratury

Zaginiona Beata Klimek Źródło: Facebook Ponad rok po zaginięciu Beaty Klimek w sprawie wciąż pojawiają się nowe tropy, pytania i wątpliwości. Na wierzch wypływają nieznane wcześniej kulisy śledztwa, o które redakcja Wprost.pl pyta prokuraturę. Co wydarzyło się w Poradzu i dlaczego tak wiele elementów tej historii wciąż do siebie nie pasuje?

Ponad rok od zaginięcia Beaty Klimek z Poradza śledztwo wciąż stoi w miejscu. Choć służby wielokrotnie wracały na posesję jej męża, a dziennikarze Kanału Kryminalnego Extra ujawniają kolejne wątki sprawy, które budzą ich wątpliwości, odpowiedzi wciąż brak. Niejasne wątki – zdaniem twórców kanału – nigdy nie zostały rzetelnie wyjaśnione.

Redakcja Wprost.pl, w związku z pojawiającymi się sugestiami i zastrzeżeniami, zapytała o nie Prokuraturę Regionalną w Szczecinie. Otrzymaliśmy obszerną odpowiedź, w której śledczy odnoszą się do zarzutów i krytyki, ale też wyraźnie odcinają się od medialnych ustaleń.

Wątpliwości wokół kilku elementów śledztwa

Przypomnijmy, że wśród wątków poruszonych przez KKE znalazło się prywatne badanie wariograficzne męża zaginionej, przeprowadzone na zlecenie dziennikarzy. Jak ujawnili twórcy kanału, ten sam poligrafista wykonywał badania procesowe dla prokuratury. To – ich zdaniem – miało czynić wyniki całkowicie niewiarygodnymi. Eksperci, z którymi rozmawiali dziennikarze, oceniali sytuację jednoznacznie: „To jakby sędzia orzekał w sprawie, w której wcześniej był świadkiem”.

Niedługo później dziennikarze otrzymali nagranie z monitoringu przedstawiające samochód przypominający auto pana Jana, męża pani Beaty. Specjaliści od rekonstrukcji wideo jednak studzą emocje: materiał jest zbyt słabej jakości, by cokolwiek przesądzać. Sam mężczyzna zaprzeczył, że to jego pojazd.

Pojawiły się również relacje o przesyłce zamówionej z Niemiec „po znajomości”. Jej zawartość pozostaje nieznana. Dziennikarze podkreślali, że nie łączą tego tropu z zaginięciem, ale – jak wskazują – warto, by mąż zaginionej wyjaśnił, czego dotyczyła paczka.

Innym z nierozwiniętych wątków śledztwa miało być rzekome złe samopoczucie Beaty Klimek. Świadkowie twierdzili, że kobieta czuła się wyjątkowo źle dzień przed zaginięciem: miała bóle głowy, zawroty, była osłabiona. Internauci sugerowali „podtrucie”, lecz twórcy KKE odcinają się od spekulacji.

Największą wątpliwość dziennikarzy budziła jednak kwestia licznych powrotów służb na posesję męża Beaty Klimek. Sprawdzano piwnicę, szambo, strych, oczko wodne, wiatę – ale nie za jednym zamachem. Dziennikarze twierdzą, że takie działanie „na raty” mogło dać czas na ewentualne ukrycie dowodów. Zabezpieczono jedynie plandekę, którą po kilku miesiącach zwrócono.

Co na to prokuratura?

W związku z tymi licznymi wątpliwościami redakcja Wprost.pl zwróciła się do Prokuratury Regionalnej w Szczecinie z serią szczegółowych pytań dotyczących tropów, ustaleń i krytyki metod działania służb.

Prokuratura udzieliła obszernej odpowiedzi. Rzeczniczka prasowa, Małgorzata Wojciechowicz wyjaśniła w oświadczeniu, że „śledztwo w sprawie zaginięcia pani Beaty K. pozostaje w toku. Obecnie postępowanie zostało przedłużone o kolejne 6 miesięcy. Śledztwo pozostaje w fazie in rem (to początkowa faza postępowania przygotowawczego, w której organy ścigania badają, czy doszło do popełnienia przestępstwa, w jakich okolicznościach i kto jest sprawcą, bez wskazywania konkretnej osoby jako podejrzanego), nikomu nie przedstawiono zarzutu”. Oznacza to, że mimo roku intensywnych czynności, formalnie nie ma podejrzanych.

Prokuratura odniosła się także do licznych powrotów policji na posesję.

„Czynności procesowe, które były realizowane na terenie posesji w Poradzu od początku trwania postępowania były prowadzone zgodnie z założeniami wynikającymi z planu śledztwa. Rodzaj prowadzonych tam czynności (przeszukania i oględziny terenu oraz budynków i pomieszczeń znajdujących się na posesji), jak również ich szeroki zakres wymagał odpowiednio skorelowanego działania wszystkich służb, biegłych i jednoczesnego zapewnienia specjalistycznego sprzętu” – przekazała Małgorzata Wojciechowicz.

Śledczy podkreślają, że kolejne wejścia na posesję wynikały z nowych ustaleń, które wymagały natychmiastowej weryfikacji. „Konieczność wykonania kolejnych, również wymagających pod względem technicznych czynności, na terenie posesji w Poradzu wynikała z bieżących ustaleń i pozyskiwanych w toku śledztwa informacji, które także wymagały procesowej weryfikacji”.

Prokuratura odcina się od medialnych doniesień

Najbardziej stanowczy fragment odpowiedzi pojawia się w odniesieniu do pytań o wątki podnoszone przez dziennikarzy. „Prokurator nadzorujący śledztwo nie komentuje mających charakter spekulacji doniesień medialnych”.

Rzeczniczka prokuratury dodała również, że ze względu na dobro postępowania prokuratura „nie udziela szczegółowych informacji dotyczących wykonanych dotychczas czynności procesowych oraz ich wyniku, jak również planowanych do wykonania czynności”.

Innymi słowy, żadnego z tropów wskazanych przez dziennikarzy prokuratura nie potwierdza ani nie wyklucza. Jednocześnie nie zamierza wchodzić w polemikę z domysłami czy hipotezami publikowanymi w mediach i internecie.

Podobne artykuły