Baobab-K – nowy hit eksportowy polskiego przemysłu obronnego? Śmiertelna pułapka na wroga
Czerwcowe umowy mają łączną wartość około 1,1 mld zł brutto, a w samej uroczystości uczestniczyli m.in. szef resortu obrony Mariusz Błaszczak, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastian Chwałek, a także przedstawiciele zarządów dwóch kluczowych (dla programu) spółek: Jan Szwedo (Huta Stalowa Wola S.A.) oraz Mariusz Bednarski (Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma S.A.).
Głównymi elementami był zakup przez Agencję Uzbrojenia, a więc podmiot Ministerstwa Obrony Narodowej odpowiadający za kluczowe zakupy broni, 24 kołowych pojazdów minowania narzutowego Baobab-K, które wraz z pakietami logistycznymi i szkoleniowymi będą kosztować około 510 mln zł. Druga, której wykonawcą będą BZE Belma S.A., dotyczy dostawy amunicji, a więc „ponad 10 000” kaset minowych z bojowymi minami przeciwpancernymi MN-123 (w każdej kasecie pięć min), kilkaset kaset z minami ćwiczebnymi MN-123/C, a także ponad 6 000 min przeciwpancernych do ustawiania ręcznego MR-123.
Dostawy mają zostać zrealizowane w latach 2023-2028.
Obok dwóch wymienionych, głównych, wykonawców, w programie uczestniczą także inne podmioty, m.in. Jelcz Sp. z o.o. (dostawca podwozi), PCO S.A. (system samoosłony pojazdu SSP-1 Obra-3), a także spółki należące do prywatnej Grupy WB (AREX Sp. z o.o. ‒ komputerowy system sterowania minowaniem i nastawami min, WB Electronics S.A. ‒ terminal systemu nawigacyjnego, Radmor S.A. ‒ środki łączności).
Program Baobab-K to owoc wymagań Wojska Polskiego, które pojawiły się w ostatnim czasie. W przeciwieństwie do wielu armii świata, Polska nadal uważała, że jednym ze skutecznych sposobów obrony przed zagrożeniem ze strony sił pancernych potencjalnego przeciwnika mogą być pola minowe ułożone przez wyspecjalizowane pojazdy inżynieryjne.