40-latek łowił ryby. Nagle zaatakował go krokodyl Krokodyl Źródło: Shutterstock / Wipurpiss Nad rzeką Annan (w Far North Queensland, na północy Australii), rozegrały się drastyczne sceny. Do 40-letniego wędkarza podpłynął krokodyl, a następnie wciągnął go pod wodę. To wszystko stało się na oczach bliskich mężczyzny. W ten okrutny sposób życia pozbawiony zostać miał 40-letni mieszkaniec Newcastle Nowej Południowej Walii (stan w południowo-wschodniej części Australii). Po tym, jak został zaatakowany, krokodyla australijskiego (Crocodylus johnsoni) zastrzelono. Queensland Police poinformowała w komunikacie, że we wnętrzu drapieżnika znaleziono ludzkie szczątki. Teraz zostaną przebadane, celem ustalenia tożsamości zmarłego. 40-latek był od 3 sierpnia poszukiwany, ale na razie operację poszukiwawczo-ratowniczą zawieszono – podaje brytyjski dziennik „Daily Mail”. Jest duża szansa, że to jego szczątki znajdują się w żołądku zwierzęcia.Rodzina spędzała czas na łowieniu ryb. Ich beztroski czas został brutalnie przerwany Brytyjskie źródło podaje, że 40-latek razem z rodziną (żoną i dziećmi) wybrał się nad Annan, by wspólnie spędzić trochę czasu na łowieniu ryb. Wtedy podpłynął do niego drapieżnik o długości 4,9 metra. Gdy to się stało, bliscy stali w pobliżu. Jak relacjonowali później zdarzenie, 40-latek – z zawodu lekarz – był rosłym mężczyzną. Mimo tego nie miał żadnych szans, by wygrać z krokodylem. Niedługo później gad został zabity. W jego kierunku pociski posłali strażnicy odpowiedzialni za ochronę i monitorowanie aktywności dzikich zwierząt (w Queensland zajmują się tym dwie agencje: Department of Environment and Science i Parks and Wildlife Service). Później krokodyl został przekazany służbom, które zleciły zbadanie jego żołądka. „Trwa formalny proces identyfikacji, jednak uważa się, że szczątki należą do zaginionego 40-letniego mężczyzny z Nowej Południowej Walii” – podaje Queensland Police. Jak dodano, funkcjonariusze współpracują teraz ze strażnikami ochrony przyrody, by zakończyć dochodzenie. Warto dodać, że w miejscu, gdzie doszło do tragedii, wcześniej dokarmiano ponoć zwierzęta. Na dowód internauci opublikowali materiały wideo, z którymi zapoznał się już Departament Środowiska i Nauki w Queensland. Rzecznik przypomniał, że w Queensland nie wolno tego robić. Powód jest prosty – gady wracają później do miejsc, gdzie je nakarmiono, czekając na kolejne porcje pożywienia. Normalnie nie znajdowałyby się tak blisko ludzi, ale przez takie zachowania podpływają do mostów, kładek czy brzegów rzek, skąd rzucano im jedzenie i czujnie obserwują otoczenie.Dokarmianie krokodyli to bardzo zły pomysł Departament przypomniał, że nie trzeba dokarmiać krokodyli, bo te z łatwością same zapewnią sobie pożywienie. Przypomniano, że mają bardzo dobrze rozwinięte węchy. Poza tym nauczyły sobie świetnie radzić w ciągu milionów lat istnienia na Ziemi. Czytaj też:47-latek zmarł w kopalni na głębokości 900 metrów. Reanimacja nie przyniosła skutkuCzytaj też:Kolejna fala demonstracji w Wielkiej Brytanii. Tysiące mundurowych na ulicach