Polski żołnierz ranny przy granicy z Białorusią. Bulwersująca reakcja służb

Funkcjonariusze podczas patrolu wzdłuż granicy Źródło: Straż Graniczna Nie milkną echa incydentu, do którego doszło na granicy polsko-białoruskiej. W wyniku zdarzenia ranny został polski żołnierz. Straż Graniczna na bieżąco przekazuje doniesienia o próbach nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej oraz incydentach z udziałem migrantów. W ostatnim raporcie poinformowano, że 21 lipca odnotowano 165 prób nielegalnego wejścia do Polski. Dwie osoby zostały zatrzymane za pomoc nielegalnym migrantom. Wiele kontrowersji pojawia się wokół incydentu, do którego doszło na granicy Polski i Białorusi 10 lipca. W rejonie słupka granicznego nr 448, niedaleko placówki SG w Michałowie, grupa Afgańczyków próbowała nielegalnie przedostać się przez graniczną rzekę. Chwilę później doszło do incydentu. W rejonie Michałowa grupa dziewięciu migrantów zaatakowała polskich żołnierzy, rzucając w nich kamieniami. Dwóch przedostało się przez granicę, jeden z nich bezpośrednio zaatakował żołnierza – informowały polskie służby. Według źródeł wojskowych, na które powołuje się Onet wynika, że doszło do fizycznego starcia pomiędzy migrantami a żołnierzami pełniącymi służbę w ramach Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego „Podlasie”. Jeden z przedstawicieli polskiej armii miał oddać kilka strzałów z broni na gumowe pociski w kierunku uciekającego Afgańczyka, a gdy ten padł na ziemię, uderzać go kolbą karabinu. Poszkodowany migrant trafił do szpitala Białymstoku. Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy SG przekazał, że Afgańczyk został już wypisany z placówki medycznej i trafił do ośrodka dla cudzoziemców. Na razie nie uzyskał polecenia deportacji. Wiadomo natomiast, że przez Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ wszczęte zostało śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez żołnierza. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że biegły we wstępnej opinii ocenił, że migrant doznał obrażeń trwających do siedmiu dni. W takich przypadkach nie prowadzi się postępowań z urzędu, ale ewentualnie na wniosek osoby. Zawiadomienie o napaści osobiście złożył poszkodowany żołnierz. Gdyby nie to, prokuratura nie zajęłaby się sprawą. – Życie i zdrowie żołnierza było zagrożone, miał pełne prawo bronić się wszelkimi sposobami – tłumaczył Błażej Łukaszewski, rzecznik Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie. – Żołnierz został uderzony w oko, ma wokół opuchliznę, problemy z widzeniem, został odsunięty od czynności służbowych. Udzielono mu pomocy medycznej – dodawał. Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, wyjaśniał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że śledztwo zostało wszczęte na podstawie materiałów zebranych przez Żandarmerię Wojskową. Według dziennikarzy – ŻW nie doniosła na żołnierza. Wręcz przeciwnie – przesłała zawiadomienie, w którym wspomniano o możliwości popełnienia przestępstwa przez nielegalnego migranta. W podobnym tonie wypowiadał się szef MON. Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie Polsat News zapewniał, że „to nasz żołnierz został napadnięty i może on liczyć na jego pełne wsparcie”.
Atak na żołnierza przy granicy z Białorusią. Nowe ustalenia
Polski żołnierz ranny przy granicy z Białorusią. Bulwersująca reakcja
Prokuratura odpowiada na zarzuty