Podpadli internautom pobieraniem dopłat. Prześwietlono ich wydatki na biura poselskie Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska Źródło: PAP / Tomasz Gzell Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha pobierają prawie osiem tys. zł na wynajem mieszkania. Internauci sprawdzili, że do biur poselskich kupili z kolei zegarek Apple, cztery ekspresy, dwa odkurzacze i robot do sprzątania. O Kindze Gajewskiej i Arkadiuszu Myrsze zrobiło się głośno za sprawą informacji o pobieraniu dopłaty na wynajem mieszkania. Posłanka pobiera z Kancelarii Sejmu cztery tys. zł, a jej mąż, który jest wiceministrem, 3 750 zł. Sprawa wywołała dodatkowe oburzenie, bo Gajewska przed wyborami parlamentarnymi deklarowała, że mieszka w Błoniu pod Warszawą, a małżeństwo do Sejmu miałoby ok. 35 km samochodem. Istnieje również korzystne połączenie pociągiem, a podróż trwa ok. 30 min. Gajewska tłumaczyła się, że dopiero „budują dom, do którego się przeprowadzą po jego ukończeniu”. Zaznaczyła też, że „wynajmuje jedno dwupokojowe mieszkanie, umiejscowione w pobliżu żłobka, przedszkola dzieci i Sejmu”, do którego jeszcze dopłaca. Okazało się, że kosztuje ich to niemal 12 tys. zł – donosi „Gazeta Wyborcza”. Internauci sprawdzili również wydatki posłanki i wiceministra na prowadzenie biur poselskich. Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska wydają publiczne pieniądze. Zegarek Apple, cztery ekspresy Wątpliwości wzbudziło m.in. wydanie przez Gajewską w 2021 r. 1,429 zł na zegarek Apple Watch. W tym samym roku posłanka kupiła jednocześnie robota sprzątającego za ponad 2,1 tys. zł i odkurzacz za prawie 235 zł. Rok wcześniej do tego samego biura w Błoniu posłanka też kupiła odkurzacz za prawie 369 zł. Z kolei Myrcha do biura poselskiego w Toruniu kupił w 2020 r. ekspres do kawy za ponad 2,3 tys. zł, rok później za 999 zł, potem w czerwcu 2022 r. za prawie 1,6 tys. zł i w grudniu tego samego roku za niemal 2,6 tys. zł. – Rzeczywiście, kilka ekspresów do jednego biura dziwnie wygląda. Może się zepsuły? A zegarek Apple to raczej element garderoby, a nie wyposażenia biura – komentuje sprawę jedna z posłanek. Myrcha domagał się również pokrycia kosztów przejazdów związanych z wykonywaniem mandatu posła. Wykazał prawie 34 tys. zł, pomimo że nie miał wtedy samochodu. Polityk mógł jednak korzystać z użyczonego auta. Jedna z parlamentarzystek twierdzi, że rozliczenia powinny być po pokazaniu faktur. Czytaj też:Kredyt na mieszkanie tylko dla bogatych. Polacy przestają ubiegać się o pożyczkiCzytaj też:Mieszkania służbowe za darmo. Kto może je otrzymać?