Duda zwrócił się do Trumpa. Wystarczyło mu jedno zdanie Donald Trump i Andrzej Duda Źródło: Newspix.pl / ABACA Andrzej Duda nie poleciał do USA na oficjalne zaprzysiężenie Donalda Trumpa. Prezydent nie zapomniał jednak o tym ważnym dniu dla amerykańskiego przywódcy. Andrzej Duda nie pojawił się w Waszyngtonie na oficjalnej inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Prezydent przebywa aktualnie w Davos, gdzie trwa Światowe Forum Ekonomiczne. – Wolę robić politykę dla Polski, która polega na rozmowach z liderami, dyskusjach, bo ja nie mam wątpliwości co do moich dobrych relacji z Donaldem Trumpem i nie muszę stać w tłumie, żeby te dobre relacje pokazywać. One po prostu są – tłumaczył prezydent.Andrzej Duda napisał do Donalda Trumpa. Padła jasna deklaracja To jednak nie oznacza, że zaprzysiężenie Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych umknęło uwadze Andrzeja Dudy. Prezydent zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym pogratulował amerykańskiemu przywódcy. Andrzej Duda podkreślił, że „Polskę i Stany Zjednoczone łączą wieloletnie więzi przyjaźni i wiary w te same wartości: wolność i demokrację”. „Jestem przekonany, że pańska prezydentura będzie nadal sprzyjać umacnianiu tych więzi na płaszczyźnie polityki, bezpieczeństwa i gospodarczej” – dodał polski polityk. Prezydent zaznaczył również, że „liczy na dalszą owocną współpracę, która przyczyni się do wzmocnienia sojuszu polsko-amerykańskiego”. „Życzę panu i pana rodzinie zdrowia, pomyślności i sukcesów w nadchodzących latach. Niech Bóg błogosławi Amerykę i Polskę” – podsumował Andrzej Duda.Donald Trump o „złotej erze Ameryki” Donald Trump swoje inauguracyjne przemówienie rozpoczął od stwierdzenia, że „właśnie zaczyna się złota era Ameryki”. – Nasze państwo będzie szanowane, inne narody będą nam zazdrościły. Sprawię, że Ameryka będzie najważniejsza. Przywrócę bezpieczeństwo. Ameryka wkrótce będzie jeszcze bardziej wyjątkowa niż kiedykolwiek wcześniej. Powracam na urząd prezydenta pewny, że jesteśmy na początku ery sukcesu – przekonywał przywódca USA. Po tym jak polityk stwierdził, że „kilka miesięcy temu Bóg uratował jego życie po to, żeby przywrócił Ameryce wielkość”, na Kapitolu rozległa się fala oklasków.