02 May, 2024

Pożar w Bieszczadach. Strażacy muszą na miejsce dotrzeć pieszo po szlakach

Pożar w Bieszczadach. Strażacy muszą na miejsce dotrzeć pieszo po szlakach

Pożar w Bieszczadach. Strażacy muszą na miejsce dotrzeć pieszo po szlakach

Pożar w Bieszczadach Źródło:Facebook / Państwowa Straż Pożarna W czwartek 2 maja służby zostały poinformowane o pożarze w Bieszczadach. Do akcji wysłano śmigłowiec.

Płomienie zauważono w dwóch miejscach między szczytami Obnoga i Krzemień. Pożar miał wybuchnąć w połowie drogi pomiędzy tymi punktami. – Na razie nie wiadomo, jak duży obszar jest objęty pożarem, czekamy na drona. Zadymienie jest duże, płoną trawy i porosty – przekazał przed godziną 17:30 starszy kapitan Tomasz Dacko ze straży pożarnej w Ustrzykach Dolnych.

Pożar w Bieszczadach

Pierwsza informacja o ogniu wpłynęła około godziny 14. Akcję gaśniczą utrudnia fakt, że wszystko dzieje się w trudno dostępnym terenie. Strażacy muszą dotrzeć na miejsce szlakami pieszymi. Przez niektóre odcinki podwożeni są quadami przez ratowników Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Do akcji wysłano osiem pojazdów gaśniczych i 50 strażaków. Pomagają również przedstawiciele straży leśnej, straży granicznej, nadleśnictwa Stuposiany oraz pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Do akcji wysłano także śmigłowiec gaśniczy.

Akcja gaśnicza w trudnych warunkach

„Na miejsce działań zadysponowano śmigłowiec ze Straży Granicznej wraz ze strażakami z JRG-1 Rzeszów, który przy wykorzystaniu zbiornika na wodę typu Bambi Bucket przystąpi do akcji gaśniczej” – potwierdzono w komunikacie Państwowej Straży Pożarnej.

Jak podkreślano w relacji TVN Meteo, płonie głównie połonina, czyli zbiorowisko muraw alpejskich i subalpejskich, wykształconych ponad górną granicą lasu w Karpatach Wschodnich, w Polsce najczęściej w Bieszczadach. Dziennikarze stacji przypomnieli, że na początku kwietnia doszło do pożaru na Połoninie Caryńskiej. Ogień strawił wówczas półtora hektara traw.

Podobne artykuły