Syn Jerzego Ż. przerwał milczenie. Padły ostre słowa: Przekręt

Karol Nawrocki Źródło: PAP / Przemysław Piątkowski Reporterzy programu „Uwaga!” dotarli do rodziny Jerzego Ż., emerytowanego ślusarza, który miał sprzedać swoje mieszkanie Karolowi Nawrockiemu. „Dla mnie to jest normalne wyłudzenie mieszkania, przekręt, wykorzystanie sytuacji starszego człowieka” – powiedział w rozmowie z reporterami syn Jerzego Ż. Relacje i wspomnienia rodziny rzucają nowe światło na całą sprawę. Jerzy Ż. pochodzi z Chojnic, gdzie pracował jako ślusarz, m.in. w zakładach Mostostalu, i grał w lokalnym klubie piłkarskim Chojniczanka. Jednak jego relacje rodzinne od początku były trudne. Około 50 lat temu opuścił rodzinę – żonę i dwójkę małych dzieci – i więcej się z nimi nie kontaktował. Dzieci dorastały bez niego, nie otrzymując żadnego wsparcia finansowego. – Opuścił nas, kiedy byłam niemowlakiem. Z tego, co wiem, właściwie nigdy nie płacił tych alimentów. Kiedy byłam w szkole, na pewno nie dostawaliśmy żadnych pieniędzy – mówi córka Jerzego Ż. – Jedyny kontakt, jaki z nim miałam, był jakieś dziesięć lat temu. Napisał do mnie, odezwał się na Facebooku, po 42 latach. Próbowałam z nim rozmawiać, ale nie udało mi się z nim dogadać. Był jakby w innym świecie. Syn Jerzego Ż. przyznaje: – Ten człowiek jest moim i siostry ojcem, ale ja miałem chyba cztery lata, kiedy nas opuścił. Od pięćdziesięciu lat nie utrzymywał z nami kontaktu, więc nie wiedziałem, jakie są jego dalsze losy. W 2015 roku Jerzy Ż. niespodziewanie odezwał się do swoich dzieci za pośrednictwem Facebooka. Na jednym z kont – a założył ich kilkanaście – opublikował wpis, w którym poszukiwał swojej córki, podając imię oraz nazwisko jej matki i brata. Pisał również wiadomości do osób, które uznał za potencjalnych członków rodziny. – On miał już wtedy jakieś problemy z pamięcią, wielokrotnie zmieniał konta na tym portalu, bo ciągle zapominał haseł. W końcu go zablokowałam, bo to było jakieś chore. Bzdury, bzdety jakieś pisał, nie odpowiadał na moje pytania. Pisał, że lubi sport i ładne kobiety. To było żenujące. Po 42 latach niewidzenia coś takiego pisać do córki. Miałam wiele ważniejszych pytań, na które nie chciał mi odpowiedzieć – relacjonuje córka Jerzego Ż. Na niektórych kontach w mediach społecznościowych pojawiały się wulgarne i erotyczne wpisy, inne zawierały szczegółowe dane osobowe mężczyzny. Zdarzało się, że nie odróżniał wiadomości prywatnych od publicznych, co mogło świadczyć o pogłębiających się problemach poznawczych. Trzy miesiące przed podpisaniem umowy przedwstępnej Jerzy Ż. wykupił swoje komunalne mieszkanie od miasta Gdańsk z 90-procentową bonifikatą – zapłacił około 12 600 zł. Jak przyznał Karol Nawrocki w wywiadzie z Bogdanem Rymanowskim, to on przekazał pieniądze Jerzemu Ż. na wykup oraz na zaległości czynszowe – w sumie około 20 tys. zł. Nawrocki nie przedstawił jednak żadnych dokumentów potwierdzających ten transfer. W 2017 roku, po upływie okresu pięcioletniego zakazu zbycia, który groziłby utratą bonifikaty, małżeństwo Nawrockich sfinalizowało zakup. Jerzy Ż. wciąż mieszkał w lokalu. W kwietniu 2024 roku, na wniosek Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku, sąd umieścił go w domu pomocy społecznej. Córka Jerzego Ż. przyznaje, że dopiero niedawno dowiedziała się o testamencie ojca, w którym ich wydziedziczył. – „Właśnie dziś brat mi przysłał informację, że ojciec nas wydziedziczył. Być może został wykorzystany, ale to naprawdę nie moja sprawa” – mówi. Dodaje również: – To dla mnie właściwie obca osoba. Właściwie to się boję, bo czytam, że nie jest opłacany ten DPS, że ktoś nagle wpadnie na pomysł, żeby to nas za to ścigać. Nie mam ochoty za tego człowieka spłacać długów, a w naszym kraju można się spodziewać wszystkiego. Nieco ostrzej o sytuacji wypowiada się syn – Widziałem konferencję, widziałem wywiad z panem Nawrockim i dla mnie to jest normalne wyłudzenie mieszkania, przekręt, wykorzystanie sytuacji starszego człowieka – przekazał syn Jerzego Ż., który rozmawiał z reporterami „Uwagi!” i „Superwizjera”. Jak wyjaśnia, o tym, że transakcja dotyczy jego ojca, upewnił się dopiero po rozmowie telefonicznej z dziennikarzem. Mężczyzna, podobnie jak jego siostra, nie utrzymywał kontaktu z ojcem od pół wieku.Odejście bez powrotu
Próba kontaktu po latach
Umowa, pieniądze i DPS
Wydziedziczył dzieci