Nowe informacje o stanie zdrowia głodzonej 3,5-latki. „Przyjmuje pokarmy” Dziecko w szpitalu, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Kwangmoozaa 3,5-letnia Helenka, która trafiła do szpitala w stanie skrajnego wygłodzenia, czuje się lepiej. – Przybiera na wadze, przyjmuje pokarmy, choć wciąż jest żywiona dojelitowo – przekazała w poniedziałek Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka szpitala w Zielonej Górze, gdzie przebywa dziewczynka. Dziewczynka nawiązuje już kontakt z otoczeniem. – Nadal przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej, w tej chwili trudno powiedzieć, kiedy zostanie z niego przeniesiona – poinformowała rzeczniczka, cytowana przez Fakt.Dziewczynka ważyła dwa razy mniej, niż powinna 3,5-latka trafiła do szpitala w Zielonej Górze w niedzielę, 15 grudnia. Dziecko było skrajnie wygłodzone i ważyło 8 kilogramów. To dwa razy mniej, niż powinna. Dziewczynkę do na nocną opiekę medyczną przywieźli rodzice, którzy to sami mieli doprowadzić ją do takiego stanu. Jak ustalono potem, matka Helenki od wielu lat stosuje bardzo restrykcyjną dietę, jedząc same owoce i warzywa lub pijąc same soki. Podobnie ekstremalna dieta miała dotyczyć 3,5-latki. W zeznaniach wyszło, że dziewczynka żywiona była mlekiem matki i winogronami. Dziewczynka natychmiast trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej, gdzie wdrożone zostało żywienie dojelitowe i dożylne. – Z tego co ustaliliśmy, to rodzice wprowadzali rodzaj restrykcyjnej diety opartej na owocach, głównie na winogronach. Oprócz tego była też karmiona piersią. Dziewczynka trafiła na oddział intensywnej terapii medycznej. Została nawodniona, wdrożono żywienie dojelitowe i dożylne – mówiła przed tygodniem Sylwia Malcher-Nowak.Rodzicom grozi do 20 lat pozbawienia wolności Rodzicom dziewczynki, 43-letniej Magdalenie J. i 45-letniemu Rafałowi B., prokuratura postawiła zarzut znęcania się nad dzieckiem, narażenie życia i zdrowia dziecka oraz doprowadzenia do jego choroby. Jak twierdził w rozmowie z „Wyborczą” dziadek dziewczynki, jej rodzice nie chcieli jej zrobić krzywdy. – Oni to robili z miłości – zapewniał mężczyzna. Małżeństwo nie przyznaje się do winy. Najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie. Grozi im do 20 lat pozbawienia wolności.