05 April, 2022

20 mld zł więcej na Ojczyznę. Na co pójdą te pieniądze?

20 mld zł więcej na Ojczyznę. Na co pójdą te pieniądze?

Polska stała się państwem frontowym. Dlatego najważniejszym wyzwaniem staje się pilna rozbudowa sił zbrojnych i jej nowoczesne wyposażenie. Polska ma ambicje zbudowania jednej z największych armii NATO. Tyle że od samych chęci armia potężniejsza nie będzie.

Podpisana niedawno przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawa o obronie Ojczyzny zakłada zwiększenie armii do 300 tys. oraz wydatków na obronność do 3 proc. PKB.

Rozwiązania zapisane w ustawie pozwolą zarówno finansować modernizację techniczną, jak i zwiększyć liczebność Sił Zbrojnych RP oraz przygotować dobrze wyszkolonych specjalistów.

Pozostaje wciąż ten sam dylemat: czy są to zamiary na miarę naszych potrzeb i możliwości, czy deklaracje „ku pokrzepieniu serc”?

Głównym celem ustawy o obronie ojczyzny, przyjętej niemal jednogłośnie przez Sejm i Senat oraz szybko podpisanej przez prezydenta, jest zwiększenie budżetu na obronność i liczebności Wojska Polskiego, ale też odtworzenie systemu rezerw, jak i zwiększenie możliwości szkolenia żołnierzy.

Ogrom pracy na lata

Według Mariusza Błaszczaka, ministra obrony narodowej, nowa ustawa o obronie Ojczyzny to fundament, który pozwoli zwiększyć liczebnie Wojsko Polskie i je unowocześnić.

Tyle że od samej ustawy armia potężniejsza nie będzie. Pozostaje wciąż ten sam dylemat: czy rzeczywiście zbudujemy silną armię na miarę naszych potrzeb i możliwości, czy też to kolejne hurraoptymistyczne deklaracje „ku pokrzepieniu serc”?

To, że w Ukrainie toczy się wojna, nie znaczy, że mamy przestać dostrzegać fakty albo udawać, że nie mają one znaczenia. Te zaś wskazują, że rząd, polityków, całe państwo czeka ogrom pracy i to przez wiele długich lat. Trzeba będzie zmienić praktycznie wszystko – od założeń strategii obronnej po reorganizację jednostek, ich ukompletowanie i dyslokację.

Inaczej też musi wyglądać współpraca wojska z polską zbrojeniówką, reaktywować należy też obronę cywilną i infrastrukturę ochrony ludności. O tym, jak w armii wiele jest do zrobienia, wskazuje raport dotyczący przygotowania państwa polskiego do zwalczania zagrożeń militarnych, opracowany dla MON przez wysokiego urzędnika Ministerstwa Obrony Narodowej z czasów Antoniego Macierewicza, a obecnie eksperta wojskowości.

Zapasy na potrzeby wojny

Wynika z niego, że gotowość bojowa i mobilizacyjna Sił Zbrojnych RP nie istnieje. Nasze siły zbrojne nie są zdolne do przeprowadzenia nawet niewielkiej operacji obronnej. Z trzynastu brygad operacyjnych wojska, jedynie jedna jest w stanie skompletować powyżej 90 proc. kadry.

Problemem są też zapasy na potrzeby wojny. Zgodnie z instrukcjami, każdy pododdział powinien posiadać je na 30 dni walki. Niestety obecnie zgromadzone zapasy mogą wystarczyć tylko na 7 dni.

W równie złej sytuacji jest wyszkolenie rezerwistów polskiej armii. Przeciętny żołnierz rezerwy ukończył służbę wojskową około 20 lat temu i w tym okresie był tylko raz na szkoleniu. W takim tempie na przeszkolenie wszystkich potrzeba ponad 15 lat.

 

Źródło: Wnp.pl

Podobne artykuły